Polonia:"Zachodnia cywilizacja zawdzięcza triumf uprawie ziemniaka"
Zachodnia cywilizacja zawdzięcza triumf uprawie ziemniaka. To kartofel zlikwidował w Europie głód i doprowadził do eksplozji demograficznej. Ale ziemniak ma też ciemną kartę: odpowiada bowiem za dwie wojny światowe.

Wydaje się, że w noc kryształową Niemcy mieli ważniejsze sprawy na głowie niż zajmowanie się ziemniakami. A jednak gdy w mieście Offenburg w Badenii-Wirtembergii bandy oddziałów szturmowych NSDAP zdemolowały niedawno wyremontowaną synagogę, ich celem stał się pomnik ku czci zbawiennej roli ziemniaków w dziejach świata. W połowie XIX w. alzacki rzeźbiarz André Friedrich postawił na placu przed ratuszem statuę Francisa Drake’a, umieszczając u stóp angielskiego korsarza następujący napis: „Propagator ziemniaka w Europie w roku Pańskim 1586. Miliony ludzi uprawiających ziemię błogosławią jego nieśmiertelną pamięć”.
Krewcy Niemcy w narodowosocjalistycznym uniesieniu zburzyli monument, zapominając jakby, że swoją krzepę i liczebność zawdzięczają właśnie kartoflom. W pierwszych dziesięcioleciach XX w. byli bowiem głównym producentem ziemniaków na świecie, zarabiając krocie na ich eksporcie do USA. W pewnym więc sensie szukając przestrzeni życiowej na Wschodzie, III Rzesza szukała przede wszystkim miejsca pod uprawę kartofli – pierwszej uprawianej przemysłowo rośliny jadalnej na świecie.
AGENT WATYKANU
Drake, któremu André Friedrich wystawił pomnik, był angielskim korsarzem, któremu przypisywano sprowadzenie do Europy sadzonek kartofli, i kochankiem królowej Elżbiety. Ale tak naprawdę monument powinno się raczej wystawić prostemu świniopasowi z Extremadury o nazwisku Francisco Pizarro. Podczas podboju Peru kierowana przez niego banda awanturników zwróciła uwagę na dziwne mączniste bulwy, będące podstawą pożywienia inkaskiej armii. W ciągu 30 lat od podboju Peru przez Pizarra ziemniaki trafiły do Hiszpanii, a potem do rządzonych przez Hiszpanów Niderlandów. Stamtąd upowszechniły się w całej północnej Europie. Botanicy dosyć szybko odkryli odżywcze wartości zaimportowanej z Peru rośliny. Francuski encyklopedysta Denis Diderot narzekał co prawda, że wywołują one wzdęcia, przyznawał jednak, że jest to zdrowy i pożywny zapychacz. – Czymże są wzdęcia dla silnych ciał chłopów i robotników? – pytał retorycznie uczony, dziwiąc się, że lud tak nieufnie podchodzi do ziemniaków i zamiast włączyć je do swojej diety, karmi nimi świnie. Przez kilka stuleci od pojawienia się w Europie ziemniaki pozostawały bowiem egzotycznym kuriozum, trzymanym w ogrodach botanicznych ku uciesze elit. Tak było m.in. w Polsce, gdzie przywiezione przez Jana III Sobieskiego z wyprawy wiedeńskiej stały się ozdobą wilanowskich ogrodów królowej Marysieńki. Jednak upowszechnienie tej rośliny jako źródła pożywienia dla chronicznie niedożywionego pospólstwa przychodziło bardzo opornie. „Długo Polacy brzydzili się kartoflami, mieli je za szkodliwe dla zdrowia” – pisał Jędrzej Kitowicz, kronikarz ery saskiej.
Mieszczanie kołobrzescy w liście do króla pruskiego Fryderyka określali ten problem bardziej dosadnie: – To coś nie ma ani zapachu, ani smaku, nawet psy nie chcą tego jeść, jaki więc dla nas z tego pożytek? Nie tylko w Polsce tak było. W Wielkiej Brytanii opór przed sadzeniem ziemniaków miał wręcz posmak religijny. Kojarzone z Hiszpanami bulwy uznane zostały bowiem za oręż katolickiej agentury, która – podsuwając łatwą w uprawie i pożywną roślinę – próbuje podstępnie przywrócić papieską kontrolę nad Anglią. Żeby zwalczyć te przesądy, rząd musiał zaangażować się w całą kampanię informacyjną, wykupując w londyńskim „The Times” serię artykułów promujących kartoflaną rewolucję.
To, co brytyjska demokracja załatwiała medialną kampanią, kontynentalne monarchie absolutne próbowały osiągać poprzez odgórny rozkaz. W Rosji Katarzyna Wielka poświęciła wiele energii na złamanie oporu Cerkwi, która podejrzliwie odnosiła się do uprawy przez chrześcijan rośliny, o której nie ma słowa w Biblii. Z kolei we Francji ziemniaki omal nie uratowały burbońskiej monarchii przed rewolucją. Paryski aptekarz Antoine-Augustin Parmentier przekonywał króla, że gdyby lud francuski miał pod dostatkiem ziemniaków, nie walczyłby o chleb. Francją wstrząsały wówczas głodowe rozruchy, które doprowadziły w końcu do rewolucji, ale Ludwik XVII nie potraktował propozycji poważnie. Dał się jedynie namówić na używanie ziemniaczanych kwiatków w charakterze ozdoby. Niezmordowany Parmentier zajął się pracą u podstaw, organizując ziemniaczane uczty dla paryskiej śmietanki i zakładając podmiejską plantację, z której wygłodzone pospólstwo mogło kraść rośliny do woli. Biegu historii nie zmienił, zyskał za to ważnego sojusznika. Był nim Thomas Jefferson, jeden z założycieli USA, któremu bardzo zasmakowały frytki serwowane na kolacji Parmentiera. To dzięki niemu południowoamerykańskie rośliny trafiły przez Francję do niepodległej Ameryki Północnej, kładąc podwaliny pod wielkie imperium ziemniaka.
Fuente: http://www.wprost.pl/ar/506034/Zachodnia-cywilizacja-zawdziecza-triumf-uprawie-ziemniaka/